Zacznę może od tego, czym się różni jubiler od złotnika. Otóż jubiler sprzedaje biżuterię, a złotnik ją tworzy. Jubiler powinien być też rzeczoznawcą, w sensie oficjalnym, mieć szkolenia i certyfikaty. Powinien, ale niestety często ludzie przychodzą do mnie i mówią mi, że “lokalny jubiler im powiedział, że …” i mi już się nóż w kieszeni otwiera. Jak w każdej branży, są profesjonaliści i są janusze biznesu.
Złotnicy bardzo często są też jubilerami, ponieważ muszą sami prowadzić swoją firmę. Złotników którzy tylko tworzą i nie mają nic wspólnego ze sprzedażą czy kontaktem z klientem, jest stosunkowo niewielu. To by wymagało pracy w dużej pracowni złotniczej, która zatrudnia specjalistów na każdym stanowisku. Oczywiście są takie, ale taki mamy klimat w branży w Polsce, że jest ich mało, bo ciężko zrobić na tym dobre pieniądze.
Jak zatem zostać złotnikiem? Jak zacząć tworzyć biżuterię? To jest trudny temat w naszym kraju. Trzeba mieć sporo szczęścia, albo bardzo się uprzeć. Po pierwsze, trzeba umieć, po drugie, trzeba mieć gdzie tworzyć i czym.
Zacznę od pierwszej kwestii. Pierwsze na myśl przychodzą szkoły. Rozumiem przez to kierunkowe wykształcenie w szkołach średnich i na studiach. Nie chce pokazywać palcem, ani się wymądrzać, bo (niespodzianka) nigdy takiej nauki nie odbyłem. Słyszałem jednak opinie ludzi którzy skończyli liceum plastyczne na kierunku złotnictwo, oraz projektowanie biżuterii na ASP. Niestety nie mogę tego sposobu polecić z czystym sumieniem. Jedno liceum plastyczne nauczyło moją dobrą przyjaciółkę więcej głupot niż porządnych umiejętności. Głupot wręcz niebezpiecznych. Co do ASP… wsadzam kij w mrowisko, ale dla mnie to jest przerost artyzmu nad techniką. Nazwijcie mnie staroświeckim, ale nie lubię i nie szanuję sztuki współczesnej w jej potocznym rozumieniu. Dla mnie liczy się technika, estetyzm i wartość pracy włożonej w przedmiot.
Drugim sposobem jest prywatny, płatny kurs. Takich kursów jest w Polsce kilka, wystarczy wygooglować. Ja skończyłem kurs w Art Silver Design. Jest to zdecydowanie najlepszy sposób, żeby zacząć. Nauczą was absolutnych podstaw, narzędziami których się używa. Zobaczycie jak to wygląda w praktyce, od ludzi, którzy się tym faktycznie zajmują. Jest tylko jeden problem- wszystkie kursy praktycznie w Polsce (jest jeden wyjątek) są na poziomie entry level. Nie ma kursów, które podniosłyby wasze zdolności powyżej poziom podstawowy. Jedyny wyjątek który znam, to pan Krzysztof Brzuchowski, który prowadzi kursy oprawy kamieni pod mikroskopem. To jest światowy poziom, zaawansowane techniki, stosowane przez wszystkich najlepszych złotników na świecie. Jak ktoś zna kogoś jeszcze, to może podesłać, ocenię i dodam tutaj.
Więc czy po takim kursie będziecie złotnikami? Eee troche tak, ale czeka was ogrom nauki. Będzie mnóstwo rzeczy których nie zrobicie, z braku wiedzy, narzędzi i umiejętności. Praktyka i wprawa są w tym zawodzie bardzo ważne. Zlutować 2 kawałki srebra jest w stanie każdy, ale na finalnym produkcie będzie bardzo widać, kiedy lutował początkujący, a kiedy profesjonalista. Wprawy wymaga chyba każda czynność, nawet tak pozornie prosta, jak polerowanie.
Skoro kursy nie nauczą nas więcej, to jak się w takim razie doskonalić? Z internetu. Nie żartuje. Wszystko co umiem, nauczyłem się z internetu. Jest tylko jeden mały problem- trzeba dobrze znać angielski, bo materiałów po polsku jest tyle co nic. Są grupy poświęcone tej tematyce, zarówno polskie jak i zagraniczne, można tam spokojnie pytać. Zwłaszcza jedna grupa z UK jest bardzo pomocna. Na youtubie jest wiele kanałów poświęconych sztuce złotniczej, gdzie zawodowcy opowiadają o różnych technikach i narzędziach. Potem wystarczy kupić sobie potrzebne narzędzia, srebro i ćwiczyć i ćwiczyć i ćwiczyć… Pierwsze próby pójdą na złom na przetopienie, to wam gwarantuję. Im trudniejsza technika, tym więcej czasu wymaga jej opanowanie. Ważną kwestią są różnego rodzaju sztuczki, triki i myki. Np. Jak złapać gniazdko w kształcie korony, żeby je wyszlifować? Jak osiągnąć taką a taką fakturę na powierzchni metalu? Jak zmierzyć kawałek metalu do wycięcia, żeby starczyło na gniazdko? Jak zrobić sobie customowe kleszcze do otwierania łapek ze zwykłych kleszczy? To są rzeczy o których często dochodzi się samemu, lub trafi na jakąś perełkę na YT, gdzie w filmiku obejrzanym przez 15 osób, koleś opowiada po francusku, ja robi dany typ gniazdka. Wystarczy tylko uważnie obserwować co robi, jak dobrze widać, to nie trzeba rozumieć co mówi 😀
Trzeci sposób, najlepszy, zostawiam na koniec, ponieważ jest realny tylko dla osób, które nie muszą tego czytać. Mianowicie: trzeba znaleźć mistrza, który nas nauczy. Jeśli mistrz jest dobry, zapewni nam wszystko od podstaw, przez zaawansowane techniki, po tajemne sztuczki i triki które przydadzą się nam raz czy dwa razy w roku. Jest tylko jeden mały problem. Dostanie się do takiego mistrza, graniczy z cudem. Ludzie bardzo niechętnie przyjmują uczniów, bo zanim im się na coś przydadzą, minie bardzo dużo czasu i trzeba im poświęcić bardzo dużo swojego czasu i uwagi. Najlepiej mieć taką osobę w rodzinie, lub załatwić to po znajomości, inaczej… chyba się nie da. To są pojedynczy ludzie na całe duże miasta, którzy przyjmą może jedną, max kilka osób na przyuczenie przez całą swoją karierę, a chętnych im na pewno nie brakuje.
To teraz przejdźmy do tego, czym robi się biżuterię. Dokładnie dowiecie się na kursie, gdzie każde podstawowe narzędzie będziecie mieli w ręku. Mógłbym na ten temat poświęcić osobny wpis na blogu, tylko po to, żeby w ogóle wymienić wszystko co warto mieć. Na pewno przyda się stół złotniczy z charakterystycznym wycięciem i miejscem na fajnagiel (ten drewniany wystający klin), palnik do lutowania, dobre światło, mikrosilnik albo silnik z giętkim wałkiem, pęsety, kleszcze, piłkę włoskową, frezy, końcówki do polerowania, pasty polerskie i tak dalej.
Skąd to wszystko mieć? Tu już jest dużo łatwiej, bo są w Polsce firmy które specjalizują się w sprowadzaniu takiego sprzętu. Można kupić w paru miejscach stacjonarnie i przez internet. Cała ta góra złomu którą widzicie na zdjęciu, naprawdę mi się przydaje i jest mi potrzebna. Wygląda jak dużo narzędzi? Część jest pochowana po szufladach, część stoi na innym stoliku i nie widać. Wiele narzędzi jeszcze mi brakuje, lub chciałbym wymienić na lepsze. Ot na przykład marzy mi się nowa walcarka, przeciągarka pasowa, giętarka, statyw pod mikroskop (bo przyoszczędziłem i zamontowałem w dużym imadle. Nie, to nie jest dobry pomysł). To jakieś 7 do 10 tysięcy, a to nawet nie jest szczyt marzeń. Idealnie chciałbym mieć kiedyś zestaw do grawerowania pneumatycznego z GRS, Gravermach, ale to 10k samo z siebie, tak więc no.
Jak ktoś chce się w to bawić na serio, to sprzęt to finansowa dziura bez dna. Ja dokupuje cały czas coś, po trochu. Warto, naprawdę, ale to naprawdę warto wydać więcej na dobrej jakości sprzęt. Tani, czasem 3 razy tańszy, może trafić szlag za jakiś czas, albo jakość pracy na nim będzie pozostawiała wiele do życzenia. Nie powtarzajcie moich błędów.
Gdzie tworzyć? Pracownia złotnicza może wypełniać róg sypialni (sam tak zaczynałem) albo być na 100m2, razem z linią odlewniczą i całą maszynerią dla dużych chłopców i dziewczynek jak spawarki mikroskopowe. Tak, to kosztuje więcej, niż brzmi jakby miało kosztować. My z La Vendą mamy osobny pokój w naszym mieszkaniu przeznaczony na pracownię i jest ok. Idealnie wolałbym mieć na to garaż lub inne pomieszczenie techniczne i kilka metrów więcej. Wolałbym na przykład przykręcić do podłogi stojak na przeciągarkę i drugi na walcarkę.
Reasumując- zostanie złotnikiem w Polsce wymaga bardzo uporu i samodzielności. Nie dość, że większości trzeba się uczyć samemu, to jeszcze szansa na zatrudnienie jest znikoma, więc trzeba prowadzić własną działalność w większości przypadków. Jeśli ktoś jest typem człowieka, któremu trzeba wszystko pokazać palcem… będzie mu bardzo ciężko. Dużo się kombinuje samemu, na wiele rzeczy trzeba wpaść, jakoś wymyślić. Znajdziecie dużo poradników jak coś zrobić, ale nikt wam nie pokaże, jak odkręcić błąd który popełniliście. Znajomość podstaw teoretycznych termodynamiki pomaga nauczyć się lutować, znajomość metalurgii pomaga zrozumieć dlaczego i jak wyżarzamy metal po obróbce. Sporo narzędzi modyfikuje się ręcznie pod ciebie. Ze zwykłych kleszczy można zrobić takie do otwierania zakutych łapek, lub kleszcze do ich zakuwania. Z pękniętego frezu da się zrobić wiertło, rylec do grawerowania, punktak, końcówkę do zakuwania, rysik itp. Złotnictwo to bardzo wdzięczny zawód i do pewnego poziomu relatywnie łatwy do opanowania, ale nie dla każdego. Głównie przez to, jak ciężko jest się go nauczyć.
Fajny artykuł – całkiem przyjemnie się czyta. Szanuję też, że w jasny i nieobraźliwy sposób wyrażasz swoje stanowisko na temat sztuki współczesnej i twórczości studentów ASP. Osobiście skończyłam ASP w Łodzi, na kierunku projektowanie biżuterii i tego nie żałuję – tym bardziej, że w takcie studiów ma się obowiązek odbycia praktyki zawodowej (którą ja odbyłam w zakładzie złotniczym) Katedra się rozwija i poza własnym ciągiem odlewniczym, piecami do emalii (jest cały przedmiot uczący kłaść tradycyjną emalie) drukarką 3D,spawarką PUK, piaskarką jest też możliwość repusowania na smole czy grawerowania grawerką pneumatyczną. Uczelnia ma zasoby i tylko od studentów zależy na ile je wykorzystają. Faktem jest, że w trakcie studiów powstaje wiele prac, które ze złotnictwem nie mają za dużo wspólnego – ale to po to, by rozwinąć wyobraźnię studentów i ich umiejętności projektowe, kreatywność. Szkoła plastyczna w Częstochowie ma naprawdę świetnie wyposażone pracownię i żałuję trochę, że nie miałam okazji jej kończyć.
Jeśli chodzi o kursy prywatne to mogę podpowiedzieć też wytwórnie Antidotum. Na youtube można znaleźć filmiki online, które oddają klimat samej uczelni.
Ciepło pozdrawiam
Justyna Stasiewicz
O szkole w Częstochowie mogę się wypowiadać tylko prywatnie 😀 Na pewno jednak nie nazywałbym świetnie wyposażoną pracownią miejsca, gdzie kilka palników ma jedno źródło gazu i ciśnienie skacze w te i z powrotem. To tylko czubek góry lodowej.
Dobry wpis ☺ a co sądzisz o książce “Biżuteria artystyczna- kurs wytwarzania” Andrzeja Bandkowskiego? Książka jest obszerna a przy tym dość droga jak na książkę, zastanawiam się czy ten zakup jest wart informacji w niej zawartej ?
Nie czytałem. Osobiście wolę oglądać na yt, bo widzę co się dzieje naprawde. Na pewno warto jednak znać teorię.